10 lutego 2009
http://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gifhttp://wiadomosci.gazeta.pl//i/obrazki/google_search/sblank.gif/i/obrazki/google_search/google.gif

Gazeta.pl > Białystok >  Ekologia

A A A Poleć znajomemu     Wydrukuj     Podyskutuj na forum RSS Białystok - Gazeta.pl

Leśnicy zniszczyli dom pachnicy

Jakub Medek
2008-10-03, ostatnia aktualizacja 2008-10-03 20:36

Po raz kolejny wycięliście stare chronione drzewo. W dodatku żyły w nim chronione chrząszcze - oskarżają leśników z Puszczy Białowieskiej ekolodzy. - Z dokumentów wynika, że drzewo było młode. A chrząszczy nie umiemy rozpoznawać - bronią się leśnicy.



Bagienny las kilka kilometrów od polany Topiło w Puszczy Białowieskiej porastają głównie kilkudziesięcioletnie olchy. Pomiędzy nimi majestatyczne świerki, dęby i jesiony. Jeden z tych ostatnich wycięto kilka tygodni temu. Samej kłody już nie ma, na miejscu zostały tylko grube pełne spróchniałych dziupli konary. A w nich gigantyczne larwy.

- Profesor Jerzy Gutowski, entomolog z Instytutu Badania Leśnictwa w Białowieży, zidentyfikował odchody tych owadów. To pachnica dębowa, gatunek chroniony zarówno przez polskie, jak i unijne prawo. W całej Puszczy Białowieskiej do tej pory zidentyfikowano zaledwie 30 miejsc, w których żyją te duże pachnące brzoskwiniami chrząszcze - mówi Adam Bohdan z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Jego zdaniem leśnicy, wycinając drzewo, dwukrotnie złamali przepisy.

- Zliczyłem słoje na pniu wyciętego jesionu. Moim zdaniem miał on ponad 100 lat. Takich drzew w Puszczy Białowieskiej wycinać nie można. Dziuple w konarach są doskonale widoczne. A drzew dziuplastych próchniejących, jako siedlisk wielu istotnych gatunków, też nie można wycinać - wylicza Adam Bohdan, z którym odwiedziliśmy wczoraj zarówno las z wyciętym drzewem, jak i nadleśnictwo Hajnówka.

Adam Nowak, inżynier nadzoru z nadleśnictwa Hajnówka, zgadza się z regułami dotyczącymi pielęgnacji białowieskich lasów, wymienionymi przez ekologa. Na tym jednak porozumienie się kończy. Na pytanie, dlaczego usunięto drzewo, którego usuwać nie można, wyciąga z szafy grubą księgę: plan urządzania lasu. - To zatwierdzony przez ministra środowiska operat dla tego oddziału. Sami państwo widzą, że nie napisano tu nic o stuletnich jesionach. Według tego dokumentu rosną tam drzewa w wieku około 60 lat. A ich wycinkę prowadzimy planowo i zgodnie z prawem. Co do dziupli w drzewie - nie byłem na miejscu, nie widziałem, tyle mam w tej sprawie do powiedzenia - ucina, wzywając leśniczego.

Ten też posługując się dokumentami, według których drzewo nie mogło mieć stu lat. Powtarza, że prawa nie złamał.

- To mapa należąca do Lasów Państwowych, z zaznaczonymi siedliskami chronionych owadów. Chociaż nie ma na niej pachnicy, nieopodal wyciętego drzewa zaznaczone są inne chronione gatunki. W takiej sytuacji powinniście być szczególnie uczuleni na spróchniałe drzewa, których wycinać nie wolno - wtrąca się Adam Bohdan.

- Leśniczowie nie są entomologami, nie są w stanie rozpoznać chronionych gatunków - kończy nerwową dyskusję inż. Nowak.

Teraz ekolodzy zwrócą się do ministra środowiska o zgodę na przeniesienie larw w inne miejsce. W ściętym drzewie nie mają one szans na przetrwanie zimy.

- Po raz kolejny zażądamy też od ministra, by podjął działania w sprawie skutecznej ochrony Puszczy Białowieskiej. Bo, jak widać, Lasy Państwowe sobie z tym nie radzą. Jeśli nic się nie zmieni, złożymy skargę do Komisji Europejskiej - zapowiada Adam Bohdan.

Komentarz

Las na papierze

To kolejny w ostatnich latach przykład na to, że ochronę lasu i traktowanie go jak źródła drewna trudno pogodzić. W ciągu kilkunastu miesięcy udało się wykryć trzy przypadki, w których leśnicy łamią ustalone przez samych siebie reguły ochrony unikatowej Puszczy Białowieskiej. Po klonach i dębach tym razem padło na jesion. Aż strach pomyśleć, ile tego rodzaju sytuacji umknęło uwadze ekologów patrzących na ręce leśnikom.

Ale czemu tu się dziwić. Dla inżyniera nadzoru w nadleśnictwie od stanu faktycznego w lesie istotniejsze jest to, jak ów las opisano na kawałku papieru. Równocześnie ten człowiek, odpowiadający również za ochronę puszczy, z rozbrajającą szczerością przyznaje, że jego ludzie nie są w stanie rozpoznawać gatunków, które mają chronić.

Czy rozpoznawalny na całym świecie las białowieski zasługuje na takich gospodarzy?

Źródło: Gazeta Wyborcza Białystok
reklama