Sardečna zaprašajem na veb-staronku mižnarodnaj inicyjatyvy “Bałtyjskaja Ukraina”
daliej ...fot. Archiwum Towarzystwa Ochrony Krajobrazu
Gdy opinia publiczna zajęta była
sprawą Rospudy, w pobliskiej Puszczy Białowieskiej nie milkły odgłosy
pił. Pomimo moratorium na wycinkę starych drzew, pod nóż poszło
kilkadziesiąt ponad stuletnich dębów i klonów. Jeśli nic się nie
zmieni, unikalna w skali Europy puszcza w ciągu jednego pokolenia
zamieni się w zwykły las gospodarczy.
Wycinki trwają, bo jedynie jedna trzecia polskiej części puszczy objęta
jest ochroną w postaci Białowieskiego Parku Narodowego. Pozostały
obszar formalnie jest zwykłym lasem gospodarczym, administrowanym przez
leśnictwa w Białowieży, Browsku i Hajnówce. To właśnie tam trwa
rabunkowa eksploatacja drewna, która nie ma nic wspólnego z ochroną
przyrody. – Podstawowy błąd popełniono na etapie projektowania
struktury zarządzania Puszczą. Zadania ochrony przyrody i jej
komercyjnej eksploatacji, czyli wycinki drzew, powierzono tej samej
organizacji. To próba godzenia ognia z wodą – tłumaczy Janusz Korbel,
białowieski dziennikarz, przyrodnik i działacz społeczny.
W latach dziewięćdziesiątych organizacje pozarządowe przygotowały
projekt ustawy o objęciu całej puszczy ochroną parkową, tak jak to jest
po stronie białoruskiej. Zgodnie z projektem, mieszkańcy mogliby
swobodnie spacerować po puszczy, zbierać grzyby i jagody, a nawet
pozyskiwać z niej drewno na własne potrzeby. Niestety, środowiska
związane z leśnictwem rozpętały w 2000 roku brudną kampanię
propagandową przeciwko temu pomysłowi. Jej inicjatorzy uznali
powiększenie parku za zagrożenie mniejszości białoruskiej, a nawet za
pretekst do zainstalowania w Puszczy natowskiej broni nuklearnej
przeciwko Rosji.
„Chcą nas zamknąć w rezerwacie” – straszyli autorzy oszczerczej
ulotki, podpisani enigmatycznie „Komitet mieszkańców ziemi
hajnowskiej”. Tu jednak szydło samo wyszło z worka. Wiadomości,
rozsyłane rzekomo od tego komitetu, miały niewielki podpis, który jest
automatycznie dodawany przez każdy nowoczesny telefon z faksem. Ten
napis brzmiał: „Lasy Państwowe - Nadleśnictwo Hajnówka”. Największym
paradoksem jest jednak to, iż zakonspirowane nadleśnictwa organizowały
akcję protestacyjną przeciw swojemu zwierzchnikowi – ministrowi
środowiska! W lokalnym referendum projekt poszerzenia granic parku
upadł, ku uciesze lokalnych prominentów i leśników.
Mieszkańcom dwudziestotysięcznej Hajnówki trudno jest zerwać z
tradycją, wiążącą miasto z gospodarką drzewną. To tartaki przyniosły
Hajnówce rozkwit, a kryzys gospodarki surowcowej – upadek.
Populistyczne hasła o ochronie miejscowej ludności białoruskiej przed
„ultrakatolickimi nacjonalistami” czy „finansowanymi z Ameryki”
organizacjami ekologicznymi trafiają tu na podatny grunt.
Zdaniem leśników, zaprzestanie wycinek byłoby wręcz szkodliwe dla
przyrody, bo najpiękniejsze fragmenty starodrzewi dębowych i
sosnowo-świerkowych zamienią się w bezleśne chaszcze lub nieciekawe
lasy grabowe. – To bezsensowne tłumaczenie. Skoro w ciągu 8000 lat
puszcza pozbawiona pomocy człowieka nie wyginęła, to dlaczego miałoby
się to wydarzyć teraz – ripostuje Bolesław Bielicki, inżynier leśnik,
były pracownik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. –
Zresztą, wystarczy spojrzeć na zdjęcia satelitarne Puszczy. Po bujnej
zieleni od razu można rozpoznać, w którym miejscu jest park narodowy i
rezerwaty. Las gospodarczy wygląda na nich jak szwajcarski ser – dodaje
Janusz Korbel. Obaj rozmówcy przestrzegają jednak przed wrzucaniem
wszystkich służb leśnych do jednego worka. – Uważam, że w zwykłych
lasach gospodarczych polscy leśnicy gospodarują bardzo sprawnie i
profesjonalnie, bez szkody dla przyrody. Ale w Puszczy Białowieskiej
nie można gospodarować tak, jakby to był zwykły las, sadzony ręką
człowieka – tłumaczy pan Korbel.
Mimo obowiązującego od 1996 roku moratorium na wycinkę starych drzew,
to właśnie one są najbardziej pożądanym łupem gospodarstw leśnych.
Zabytkowe drzewa wycina się pod przeróżnymi pretekstami – przeważnie
jest to „walka z kornikiem drukarzem” lub „uniknięcie zagrożenia
spowodowanego zawaleniem się drzewa”. Trzy lata temu leśnicy wycięli
163 stare drzewa w ramach rzekomego obowiązku oczyszczenia pasa
granicznego. Z informacji, którą uzyskaliśmy od Komendy Głównej Straży
Granicznej wynika jednak, że wycinki były nielegalne. Ustawa o ochronie
granicy państwowej wymaga jedynie aby przyciąć zarośla (a nie drzewa)
utrudniające widoczność słupków granicznych w pasie o szerokości pięciu
metrów (a nie piętnastu, jak twierdzą leśnicy). Gdyby nie akcja
zbierania podpisów przeciw wycince w pasie nadgranicznym, pod siekierę
poszły by wszystkie planowane 422 stare drzewa!
Znaczne spustoszenia w ekosystemie powoduje również usuwanie z lasu
obumarłych drzew. Są one siedliskiem wielu unikalnych gatunków, również
tych zagrożonych wyginięciem. Przykładem jest dzięcioł, żywiący się m.
in. kornikami, z którymi tak heroicznie walczą leśnicy. - Jak wynika z
badań ornitologów, w około 70-80 proc. przypadków dzięcioły wybierają
na miejsce żerowania właśnie martwe drzewa. Rozwija się w nim również
świat niezwykle rzadkich owadów, z których znaczna część jest na
granicy wymarcia – tłumaczy Arkadź Wasiluk, polski Białorusin z
Hajnówki. Według badań podlaskiego ornitologa Eugeniusza Pugacewicza,
na tej samej powierzchni lasu naturalnego żyje 3-4 razy więcej różnych
gatunków dzięciołów niż na takim samym obszarze w lesie gospodarczym. W
przypadku niezwykle cennego i rzadkiego dzięcioła trójpalczastego ten
stosunek wynosi aż 8 :1.
Upór w niszczeniu najcenniejszych walorów puszczy można zrozumieć.
Meble wykonane ze studwudziestoletniego dębu to prawdziwy rarytas, za
który nabywca musi zapłacić niekiedy nawet ponad sto tysięcy złotych.
Sprzedaż cennego surowca przynosi więc Lasom Państwowym ogromne
przychody, co z kolei decyduje o ich wpływach politycznych i sile
propagandowej. W leśnictwie można zrobić karierę, dostać służbowe
mieszkanie i mieć stabilną pracę, ale pod jednym warunkiem –
całkowitego posłuszeństwa wobec organizacji, niepodzielnie
kontrolującej około jednej trzeciej powierzchni kraju. Nie bez
znaczenia jest i to, że średnia płaca w leśnictwie na terenie
niezamożnego powiatu hajnowskiego wynosi ponad 4000 złotych brutto
miesięcznie. Tymczasem w Białowieskim Parku Narodowym zarabia się
jedynie około 1500 złotych. Gdyby obszar parku został powiększony,
wszyscy puszczańscy leśnicy znaleźliby w nim co prawda zatrudnienie,
ale ich zarobki zmalałyby średnio trzykrotnie.
Mimo tych cyfr, to nie leśnictwo i przemysł drzewny są lokomotywą
rozwoju powiatu. Największy rozkwit przeżywa nastawiona na turystykę i
badania naukowe Białowieża, korzystająca z sąsiedztwa parku narodowego.
– W obecnej globalnej gospodarce obieg informacją, w tym unikalną
informacją naukową, jest niezwykle cennym towarem. Przekształcając
puszczę w zwykły las, sami pozbawiamy się tego atutu – twierdzi inż.
Bielicki. Równie wielką wartość dodaną tworzy turystyka. Natomiast
hajnowskie tartaki i tak korzystają z drewna spoza puszczy, w tym
również z Białorusi, bo puszczański surowiec jest dla nich za drogi.
Zniknięcie Puszczy Białowieskiej można jeszcze powstrzymać. Jak wynika
ze wstępnych ustaleń Policji, marcowa wycinka zabytkowych klonów,
dokonana w leśnictwie Leśnica, była przestępstwem. Z ekspertyz wynika,
że drzewa miały od 120 do 160 lat. Jeśli zarzuty się potwierdzą,
odpowiedzialnym grozi kara więzienia do lat dwóch. Podobnych postępowań
będzie się toczyć więcej, gdyż organizacje pozarządowe uważnie patrzą
leśnikom na ręce. Sprawa może skończyć się nawet międzynarodowym
skandalem nieporównywalnie większym od tego, który rozpętał się wokół
Doliny Rospudy. – Skoro wycinkom nie da się zapobiec na miejscu,
zaalarmujemy nimi cały świat – mówią aktywiści międzynarodowej kampanii
BISON. W jej ramach przeprowadzono już pikiety przed polskimi
ambasadami w całej Europie, Ameryce, a nawet Australii. Na adres
polskiego rządu wpłynęło ponad dziesięć tysięcy listów protestu z
całego świata. Szkoda tylko, że ochronę jedynego pierwotnego lasu
nizinnego w Europie wymuszają na nas ci, którzy swoje puszcze sami
brutalnie wycięli.
Kuba Łoginow, Norbert Wasiluk
Źródło: "Bałtycka Ukraina" - www.baltic-ukraine.com
Zezwala się na kopiowanie i przedruk artykułu z obowiązkowym podaniem źródła
www.baltic-ukraine.com/pl e-mail: ecology@baltic-ukraine.com
Zrównoważony rozwój dla wspólnej przyszłości.
Koordynator przedsiewziecia „Baltycka Ukraina”
Jakub Loginow
Zarzad Portu Morskiego Elblag Spolka z o.o.
82-300 Elblag, ul. Portowa 1-3
e-mail: baltic.ukraine@gmail.com
tel. +48 888 861 837
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do wspolpracy, zadawania pytan lub zglaszania uwag i propozycji.