Fragment artykułu, zamieszczonego w „Kurierze
Porannym” (Nr 7 z 9 stycznia 2004 roku):
„W nocy pod
leśniczówkę Włodzimierza Cimoszewicza podchodzą dziki i żubry. Ochrona nie interweniuje.
Tym bardziej, że Cimoszewicz sam wykłada żubrom siano. Tylko dwie łajki
syberyjskie: Tajga i Tim dają głosem znać, że Puszcza nawet zimą tętni życiem
Na pokojach u Barbary i Włodzimierza
Cimoszewiczów przeważają proste drewniane meble. Gospodarz kończy właśnie
lekturę prasy, obok leży zlożony laptop.
- Jeśli tylko mogę,
to przyjeżdżam – mówi Cimoszewicz. – W grudniu było o to trudno ze względu na
Brukselę, ale święta i Nowy Rok przywitaliśmy już w Puszczy.
Cimoszewicz przed czterema laty kupił
zaniedbaną leśniczówkę, zagubioną gdzieś w lasach między Hajnówką a Białowieżą.
Dopiero niedawno zakończył remont. (...)
Cimoszewicz oprowadza po obejściu. W
starej stodole stoi rumuńska wersja terenówki marki Gaz. Kilka kroków dalej
stoi popularna krajzega. Minister włącza maszynerię i zaczyna rżnąć drewno do kominka. Później wrzuca polana do składziku,
żeby podeschło.
Przy dawnej oborze wybudował
niewielką saunę. (...)
U byłego rolnika z Kalinówki
Kościelnej nie może też zabraknąć warsztatu, w którym stoi szlifierka,
wiertarka, piła taśmowa. Na taborecie rozebrany silnik elektryczny.
- Właśnie kończę go remontować, bo
chcę zrobić drugą krajzegę – wyjaśnia. Z dumą pokazuje kilkanaście ptasich
budek, które własnoręcznie zrobił. (...)
- Z rozmaitych środowisk
przyrodniczych najbardziej lubię las – mówi. – Po drugie, Puszcza Białowieska
to jest puszcza. Alpiniści mówią, że chodzą w góry, bo one są. Ja też
przyjeżdżam do Puszczy, bo ona jest. Bo jest wyjątkowa, bogata, różnorodna,
odwieczna. Po trzecie jest to miejsce wspaniałego azylu i wypoczynku. Wyznaję
dosyć prostą zasadę: pracuj ciężko i wypoczywaj intensywnie. Najlepiej
wypoczywam, kiedy pracuję fizycznie albo pójdę do lasu podglądać zwierzynę,
karmić ją. Gdybym został na weekend w Warszawie, to byłbym tak samo zmęczony w
poniedziałek, jak w piątek. Nie pociągają go ani modne kurorty, ani zadawanie
szyku żaglówką na mazurskich jeziorach. (...) Ja odpoczywam tylko wtedy, kiedy
jestem sam, bez ludzi. Mnie tylko takie miejsce odpowiada”.