Pierwszy znany nam malarz, który odwiedził Puszczę Białowieską i tutaj wykonał kilka rysunków oraz akwarel. W Puszczy Bialowieskiej przebywał dwukrotnie: 15 września 1780 roku i 15 października 1783 roku.
J. H. Müntz urodził się 28 września 1727 roku w Miluzie, która wówczas należała do Konfederacji Szwajcarskiej. Później miasto zostało przyłączone do Francji. Fakt ten, a także wędrowne życie malarza spowodowały, że trudno jest określić jego narodowość. W zależności od miejsca i czasu traktowano go jako artystę angielskiego, holenderskiego, niemieckiego a nawet polskiego.
Jan Henryk Müntz – "Puszcza Białowieska – polowanie na niedźwiedzia". Akwarela. 1783 r.
|
Ojciec Jana Henryka był nauczycielem, matka zaś pochodziła ze znanego rodu Delfusów. Müntz otrzymał wszechstronne wykształcenie, znał sporo języków, od młodzieńczych lat podróżował po Europie. Pierwsza wzmianka o pobycie Müntza w Polsce pochodzi ze stycznia 1779 roku. Przebywał on wówczas w Warszawie, skąd wybierał się do Grodna. W Warszawie, dzięki protekcji i pośrednictwu Augusta F. Moszyńskiego sprzedał królowi Stanisławowi Augustowi część swego dzieła o wazach antycznych. Będąc w Grodnie, Müntz rozpoczął służbę wojskową i współpracę z księciem Stanisławem Poniatowskim. W latach 1779-1783 towarzyszył księciu podskarbiemu w podróżach po Polsce i Ukrainie, zaś w 1784 roku sam objechał ziemię kielecką i krakowską. We wrześniu tego samego roku podjął budowę pieca hutniczego i próbę (nieudaną) wytopu miedzi w Miedzianej Górze. W 1785 roku Müntz wyruszył z księciem Poniatowskim w prawie roczną podróż do Włoch. W drodze zdarzył się wypadek. Müntz został ranny w głowę. Być może ten fakt stał się przyczyną opuszczenia służby polskiej i księcia. Po pobycie we Florencji i Bolonii Müntz podjął samotną wędrówkę powrotną do Polski. Nie pozostał jednak tutaj długo. W grudniu 1785 roku przeprawił się po lodzie przez zatokę Świeżą z Fromborka do Łysicy (dzisiaj Krynica Morska), zaś w kwietniu 1786 roku osiadł na stałe w Kassel (Niemcy). Zmarł w 1790 roku.
Młody żubr wyhodowany od cielaka w Grodnie (rys.Jan Müntz) |
Wyjeżdżając z Polski Müntz zabrał ze sobą wszystkie swoje notatki, rysunki i zbiory. W 1787 roku podjął decyzję o sprzedaniu całego własnego dorobku. Materiały dotyczące Polski zostały wydzielone w odrębną całość. Zmontowane po 1794 roku w okazały album, po licznych zmianach właścicieli, trafiły w 1927 roku do Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, gdzie są przechowywane w Gabinecie Rycin do dzisiaj. Inne prace Müntza znajdują się w zbiorach Państwowego Muzeum Historycznego w Moskwie oraz w Muzeum Uniwersytetu w Marburgu i w Albertinie w Wiedniu. Łącznie zachowało się 305 rysunków z podróży po Polsce i Ukrainie, z czego 217 rysunków jest oryginalnych, a 88 to powtórzenia.
Opracowania przechowywanej w Warszawie kolekcji rysunków podjęła się swego czasu Elżbieta Budzińska. W 1982 roku ukazał się album zatytułowany „Jana Henryka Müntza podróże malownicze po Polsce i Ukrainie (1781-1783)”(w serii „Prace Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie” - tom XVI). Otwiera go rysunek przedstawiający scenę z głębi Puszczy Białowieskiej w okolicach źródeł Narwi. Müntz był tutaj świadkiem schwytania przez miejscowych chłopów niedźwiedzia, pustoszącego pasiekę umieszczoną na dębie, na pomysłowo wykonanym pomoście. To ciekawe zdarzenie na tyle zafrapowało artystę, że nie poprzestając na wykonanym tuszem szkicu, wykonał również dwa jego powiększenia tuszem i barwną akwarelę. Dokładnie też opisał tragiczną przygodę kudłatego łakomczucha.
W zbiorach moskiewskich znajduje się jeszcze jeden rysunek, wykonany przez Müntza w Puszczy Białowieskiej. Przedstawia bartnika na drzewie. Z Białowieżą pośrednio wiąże się także podobizna młodego żubra wyhodowanego od cielaka w Grodnie.
W 1783 roku Müntz wracając z ostatniej swej ukraińskiej podróży, ponownie zahaczył o Puszczę Białowieską. Oglądał raz jeszcze pasiekę na drzewie.
Scena z polowania na niedźwiedzia, uwieczniona przez Müntza, opatrzona jest następującym tekstem, który przytaczam w całości:
„Puszcza Białowieska, ojczyzna dzikich wołów zwanych po polsku żubrami. Rzeka Narew wypływa z tych lasów. Dostarczają one wiele pięknego drewna na ciesiołkę, spławianego Narwią do Gdańska. Ilość drzewa budowlanego, głównie z czerwonych sosen, dostarczanego do Gdańska w ciągu ostatnich 10 lat, wynosiła rocznie od 80 do 120 kop, czyli po sześćdziesiąt sztuk grubych drzew - nie licząc dębów, klepki na beczki, desek i popiołów - spławianych Narwią i Wisłą na tenże rynek itd. W Narewce jest wielki i piękny tartak.
Widać tu niedźwiedzia, który wspiąwszy się na dąb, na którym były 24 pszczele ule szczelnie osłonięte, wyłamał sobie do nich przejście, lecz kiedy zjadł i zniszczył całą zawartość pasieki, nie potrafił zejść. Został zabity wieloma kulami, wystrzelonymi przez chłopów, właścicieli uli. Był to okaz największego, brunatnego gatunku. Przez kilka dni zachowano go przy życiu, był dobrze pilnowany przez gromadę wieśniaków, niby prawdziwy złoczyńca. Ostatniego dnia widziałem go żywego na drzewie, jak stroił ucieszne miny do widzów. Wszyscy mieszkańcy przychodzili z odległości kilku mil, aby obejrzeć tego złodzieja miodu i ucieszyć się ze zdobyczy.
Drzewo-pasieka istniało jeszcze w 1783 r., gdy przejeżdżaliśmy w pobliżu.
Grunt tych lasów jest bardzo bagnisty, lekko sfalowany, piaszczysty, z nieckami gliny i żwiru, pełno w nim granitowych bloków i otoczaków. Trochę okruchów kamieni wapiennych. Olbrzymia ilość pszczół i zwierzyny w tych lasach. W niektórych rejonach bardzo dużo węży, zwłaszcza w okolicy Narewki, nowego miasteczka.
Szerokość 520 40', długość 420. Odległość od Grodna 22 mile w kierunku południowym. Rysowano w 1780 i 1783 r. po południu, patrząc na północ”.
Rysunek umieszczony w albumie opracowanym przez E. Budzińską był już publikowany. Zainteresowany czytelnik odnajdzie go w książce Ferdynanda A. Ossendowskiego pt. „Puszcze polskie” (strony 40-41), wydanej w Poznaniu w 1936 roku. Niestety, przy rysunku nie podano nazwiska jego autora, odnajdujemy je dopiero w spisie ilustracji, umieszczonym na końcu książki.
Czy poza wymienionymi tematami, które J. H. Müntz namalował w Puszczy Białowieskiej, mogą istnieć jeszcze inne? Nie jest to wykluczone. (oprac. Piotr Bajko)