Rzeka Narewka przepływająca przez uroczysko "Hanczary" (2009r.)
|
|
lokalizacja | Polana Białowieska |
Uroczyska Polany Białowieskiej | |
Uroczysko Hanczary znajduje się we wschodniej części Polany Białowieskiej, w okolicy mostu na rzece Narewka. Jest to nieduża podmokła, pokrywająca się krzakami łąka, zajmująca obszar pomiędzy ul. Towarową a ścianą lasu, łącznie z odcinkiem rzecznym.
Językoznawcy nazwę uroczyska wyprowadzają od słowa „hanczar”, które w języku białoruskim oznacza garncarza. Jednakże każdy, kto widział to uroczysko, z pewnością powie, że z garncarstwem nie ma ono najmniejszego związku. Bo i gliny na garnki tutaj raczej się nie pozyska, prędzej już torf, i na umiejscowienie warsztatu garncarskiego także się nie nadaje. Poza tym, nie ma żadnego przekazu, by w Białowieży ktoś kiedyś zajmował garncarstwem.
Sam od wielu lat głowiłem się nad zagadką tej nazwy. Rozpytywałem starszych ludzi, czy coś wiedzą na temat jej powstania. Przez dłuższy czas – bezskutecznie! Aż w 1992 roku trafiłem do 84-letniej wówczas mieszkanki Białowieży - Nadziei Łukszy. Okazało się, że p. Nadzieja była ostatnią osobą, która znała tajemnicę nazwy uroczyska!
Jej dziadek, Józef Waszkiewicz, opowiadał kiedyś, że w drugiej połowie XIX wieku do Białowieży kilkakrotnie w lato przyjeżdżał na wypoczynek, a także dla podreperowania pogarszającego się zdrowia jeden z klasyków literatury rosyjskiej, powieściopisarz Iwan Gonczarow (1812-1891), autor m.in. powieści „Zwykła historia”, „Obłomow”, „Urwisko”. Jego ulubionym miejscem przebywania była właśnie ta niewielka łąka nad Narewką. Tutaj pisarz miał swoje stanowisko do łapania ryb. Zajęciu temu oddawał się całymi dniami. Możliwe, że siedząc w malowniczym zakątku obmyślał tematy swoich kolejnych utworów literackich.
Mieszkańcy Białowieży z czasem zaczęli nazywać łąkę, z białoruska, Hanczarami. Mawiano potocznie np. „Budu kasici tam, hdzie Hanczarou ryby łapaw” (Będę kosić tam, gdzie Gonczarow łapał ryby). Zatem Gonczarow po swych pobytach w Puszczy Białowieskiej pozostawił dość trwały ślad, tyle że trochę „zaszyfrowany” dla dzisiejszych mieszkańców Białowieży. Na szczęście, ów szyfr udało mi się w ostatnim momencie „złamać”, gdyż p. Nadzieja Łuksza niebawem zmarła.
Pani Nadzieja powiedziała mi jeszcze, że jej dziadek, naoczny świadek pobytów I. Gonczarowa, podawał nazwisko gospodarza, u którego pisarz zwykł się zatrzymywać, ale umknęło ono już z jej pamięci. Pamięta tylko, że było to na Stoczku. (oprac. Piotr Bajko)