Dąb Strażnik Topiła


Potężny wykrot utworzony przez powalonego "Strażnika Topiła" (lipiec 2009r.)
obwód pnia na wys.130cm (2005r.) 630cm
obwód pnia na wys.5m (2009r.) 4,45cm
obwód pnia na wys.16m (2009r.) 4,13cm
wysokość drzewa 36m
wysokość kolumny pnia do pierwszej gałęzi 16m
pomnik przyrody
od 1952
wykiełkował XVIw.
powalony 2009r.

Początek lipca 2009 – słoneczko świeciło, ale i deszczyk nie odpuszcza lejąc regularnie. Do moich uszu wieść, nie powiem, że hiobowa dotarła, bo już od dawna się tego spodziewałem, a i   przerażenia u mnie nijakiego nie wywołała: Car-Dąb po 30-latach od uschnięcia wreszcie swój potężny pień na matuszce ziemi złożył” (słowem rypnął pożądanie o glebę). Nie wypadało nic mi nic innego zrobić jak na rower siąść i pojechać na brzeg Chwiszczei, aby dokładnie – już leżący – pień olbrzyma obejrzeć. No i na rowerek siadłem i ku „Carowi” ruszyłem, pod noskiem z cicha „Serenade” Schuberta nucąc. Po drodze postanowiłem jeszcze odwiedzić największy żywy dąb Nadleśnictwa Hajnówka – Strażnika Topiła. To piękne drzewo, o potężnych konarach i słusznym obwodzie pnia (630 cm na wys. piersi – 2005r.). Już od czterech lat pod nim nie byłem – czasu jakoś brakowało. Uznałem, tak przy okazji, że warto sprawdzić, jak przez te cztery lata drzewko spęczniało. Już dzień wcześniej chciałem nie zsiadając z roweru wyśledzić je w białowieskim mateczniku z Drogi Olemburskiej, ale się nie udało. Teraz już postanowiłem się zatrzymać, rower zostawić przy drodze i do lasu wniknąć, pod sam dąb podchodząc. Tak też zrobiłem. Trochę miedzy drzewami pokluczyłem, aż olbrzym, ku mojemu zaskoczeniu, powalony stanął mi przed oczyma. A rzadki to widok, aby takie dębisko – i do tego żywe – w ten sposób swój długowieczny żywocik zakończyło. Ostatnim drzewem białowieskim o zbliżonych rozmiarach, które w podobnych okolicznościach zeszło z tego świata był legendarny "Dąb Jagiełły" , ale po prawdzie "Dąb Jagiełły" z BPN był jednak nieco, a nawet nieco więcej niż nieco, mniejszy. Śmiało można powiedzieć, że podobne wydarzenie ma miejsce w Puszczy Białowieskiej co 30-40 lat, nie częściej. Więc było, zwłaszcza dla miłośnika białowieskich drzew, wyjątkowe.

Dąb przed powaleniem (2005r.)

  Po chwili refleksji byłem już prawie pewien, że plotka o upadku potężnego dębu w Puszczy nie dotyczyła „Cara”, ale właśnie tego dębu – „Strażnika Topiła”. Ktoś najwyraźniej usłyszał, że najpotężniejszy dąb w Nadleśnictwie Hajnówka padł i od razu, będąc niezbyt zorientowany, tą informację połączył z „Dębem-Carem”.

   Ale wrócimy do widoku jaki ukazał się moim oczom. Pień powalonego mocarza prezentował się okazale i podczas upadku nie uległ w najmniejszym stopniu roztrzaskaniu, a system korzeniowy upadającego drzewa wyrwał z podłoża lasu kawał ziemi – tworząc – jak na dąb – olbrzymi i malowniczy wykrot. Część konarów w odróżnieniu od pnia była roztrzaskana, ale praktycznie na wszystkich widać było lekko zbrązowiałe liście (kilka było nawet zielonych). Można w przybliżeniu przyjąć, że drzewo, po 450-500 latach od wykiełkowania najprawdopodobniej padło w połowie czerwca 2009r.

16-metrowa kolumna pnia

   Przypomniałem sobie jak ostatni raz pod nim byłem w 2005r roku i jak po raz pierwszy pod nim stanąłem wraz  z kumplem Andrzejem w 1991 roku. I kiedy o nim czytałem w książce wydanej pod red. prof. J.B. Falińskiego „Park Narodowy w Puszczy Białowieskiej” ( w tej pozycji książkowej podawany obwód drzewa to 565cm, a wysokość 36m). Potem przyjrzałem się zielonej tabliczce z napisem „Pomnik Przyrody”, a pod nią okrągłemu znaczkowi z numerem rejestracyjnym 52 – co ciekawe zupełnie innym niż numer, pod którym widnieje drzewo w książęce prof. Falińskiego. Biorąc pod uwagę stopień zachowania pnia (znacznie lepszy niż Dębu Jagiełły w chwili upadku) można przyjąć, że drzewo całkowicie zniknie z puszczańskiego krajobrazu za 80-100 lat. Mnie już wtedy od dawna nie będzie tutaj –na trzeciej od Słońca planetce.

    Następnie zrobiłem kilka zdjęć (dwa dni później Janusz Korbel zrobił mi jeszcze kilka fajnych fotek pod dębem) i ruszyłem dalej w kierunku kolejnego dębowego sztywniaka – „Cara”, który faktycznie zgodnie z moimi przypuszczeniami nadal stał, co prawda w wodzie, ale stał. Przy okazji, aby do niego dotrzeć, nieźle się umorusałem w błocie, a komary nie ułatwiały mi zadania i dokonały prawdziwej masakry na moim ciałku!

 Choć już wiedziałem, że padł 8 pod względem obwodu pnia dąb w polskiej częsci Puszczy to  w drodze powrotnej bynajmniej nie Chopin ze swoim „Marszem żałobnym” chodził mi po głowie, ale Kofty i Lorenca piosenka o tym, że warto wstać skoro świt i coś tam (już nie pamiętam, ale chyba niewyskokowego) pić, i do tego duszkiem. Nastrój bardzo dobry tego dnia, jak zwykle na białowieskiej ziemi, towarzyszył mi do zapadnięcia na szczęście nie w sen śmiertelny, ale taki zwykły okraszony przeciągłym chrapaniem, który następnego dzionka pozwolił mi ponownie na łowy dębowe wyruszyć! (oprac.Tomasz Niechoda, zdjęcia powalonego dębu - Janusz Korbel)

HASŁA POWIĄZANE:

Najpotężniejsze dęby Puszczy Białowieskiej

Galeria

Copyright © 2008 - Encyklopedia Puszczy Białowieskiej, webmaster Stanisław Matlak