Derkacz w swoim naturalny środowisku |
„Tam derkacz wrzasnął z łąki, szukać go daremnie, bo on szybuje w trawie jako szczupak w Niemnie”. Takimi słowami przywoływał Adam Mickiewicz czasy swojej młodości w II Księdze „Pana Tadeusza”. Donośny głos derkacza był niegdyś nieodłącznym elementem wieczornego krajobrazu polskiej wsi, jednak od czasów Mickiewicza wiele się zmieniło. W większości krajów zachodnich derkacz prawie wyginął i jedynie na wschodzie Europy jest nadal w miarę liczny. Z tego też względu znalazł się on na liście gatunków, dla których tworzone są obszary specjalnej ochrony w ramach Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000 (Dyrektywa Ptasia). Jest rzeczą zrozumiałą, że jako mieszkańcy Puszczy Białowieskiej nie podchodzimy z entuzjazmem do programu Natura 2000, gdyż narzuca on poważne ograniczenia dotyczące zabudowy i innych sposobów użytkowania terenu. Może jednak, zanim nastawimy się wrogo do tej idei, warto postarać się zrozumieć, dlaczego niektóre gatunki zasłużyły na tak specjalne traktowanie…
Derkacz a Natura 2000?
Słyszy się czasami opinie, że celem Natury 2000 jest jedynie ochrona jakiegoś ptaszka czy kwiatka kosztem człowieka. Jednak dobór gatunków zwierząt i roślin zasługujących na specjalne traktowanie nie był przypadkowy. Są to przede wszystkim organizmy charakteryzujące kondycję całych ekosystemów. Ich obecność wskazuje na dobry stan zachowania środowiska, a zmniejszanie się ich liczebności powinno być dla nas dzwonkiem alarmowym. Zniknięcie takiego gatunku to nie tylko strata dla przyrody, ale też znak, że środowisko, w którym żyjemy zmienia się na gorsze. Takim gatunkiem wskaźnikowym dla terenów otwartych jest właśnie derkacz.
Gdzie żyją derkacze?
Derkacze zamieszkują różnego rodzaju tereny trawiaste, o niezbyt gęstej roślinności. Taka roślinność wytwarza się podczas regularnego użytkowania kośnego łąk. Jest to o tyle ważne, że ptaki poruszają się głównie „na piechotę” przeciskając się pomiędzy roślinnością, a tylko bardzo sporadycznie i niechętnie latają. Kiedy łąk nie kosi się przez dłuższy czas przekształca się ona z plątaninę traw z innymi roślinami i starymi pędami a to zdecydowanie utrudnia tym ptakom przemieszczanie się.
Innym powodem przywiązania derkacza do terenów użytkowanych przez człowieka jest pokarm. Na nieskoszonych łąkach spada ilość dużych owadów, którymi żywią się te ptaki, a pojawiają się drobne bezkręgowce, które nie są dla nich odpowiednim pokarmem.
Gdzie więc żyły derkacze zanim pojawił się człowiek i zaczął użytkować łąki? Wydaje się, że odpowiednimi środowiskami dla tego gatunku były wówczas ubogie łąki górskie lub skraje dolin rzecznych, na których z przyczyn naturalnych roślinność nigdy nie jest zbyt gęsta. Kiedy jednak ludzie zaczęli wykaszać doliny rzeczne, derkacze szybko stały się bardzo liczne, ale sielanka ta nie trwała jednak długo.
Tragedia derkacza
Derkaczom działo się najlepiej, kiedy ludzie prowadzili umiarkowanie intensywną gospodarkę rolną. Szczęśliwy okres dla tych ptaków skończył się wraz z postępem mechanizacji w rolnictwie. Szczególnie tragiczne skutki dla tego gatunku miało wprowadzenie kosiarek rotacyjnych. Okazało się wówczas, że są one zbyt szybkie dla ptaków próbujących uciekać przed nimi na piechotę. Poza tym maszyny te umożliwiają skoszenie ogromnych obszarów w stosunkowo krótkim czasie i w konsekwencji derkacze tracą wszystkie potencjalne miejsca do lęgów. Dawniej, kiedy koszenie odbywało się ręcznie lub przy użyciu kosiarek konnych, sianokosy trwały znacznie dłużej. Ponadto przed okresem intensywnych melioracji doliny rzeczne były regularnie zalewane i zawsze trafiały się fragmenty bardziej wilgotne, które dało się kosić tylko raz w roku. Dzięki temu ptaki mogły zawsze znaleźć jakieś miejsce do założenia gniazda. Najbardziej szokujące dane pochodzą z terenu dawnego Kombinatu Łąkarskiego „Wizna”. Kiedy na początku lat 90-tych pomagałem w badaniach prowadzonych nad derkaczem, stwierdzaliśmy na tym terenie do 400 odzywających się samców. Jednak każdego roku koszenie postępowało tak szybko, że żadnemu z nich nie było dane dochować się potomstwa!
Niewierni małżonkowie
Derkacz jest pod wieloma względami niezwykłym ptakiem. Na pewno jest jednym z najgłośniejszych, gdyż jego dwusylabowe „der-der” można usłyszeć już z odległości ponad 1 kilometra. Poza tym, pomimo iż niechętnie lata, to jednak zimuje aż w południowej Afryce i wcale nie wędruje tam pieszo, jak niegdyś przypuszczano. W rejonie Puszczy Białowieskiej ptaki te zjawiają się dopiero na początku maja. Pierwsze meldują się samce i donośnym „derkaniem” próbują zwabić przylatujące nieco później samice. Samce odzywają się wówczas przez całą noc, powtarzając swoją monotonną „piosenkę” kilka tysięcy razy! Kiedy już samcowi uda się zwabić samicę i zaczyna się składanie jaj, to on … porzuca ją i wyrusza na poszukiwanie nowej partnerki. W tym celu przenosi się o kilka-kilkanaście kilometrów, ale zdarza się, że zupełnie opuszcza nasz kraj i leci do Niemiec lub Rosji! Opieką nad młodymi zajmuje się wyłącznie samica. Na szczęście pisklęta zaraz po wylęgnięciu się wykluciu się opuszczają gniazdo i podążają za matką. Dzięki temu nie musi ona przynosić dla nich pokarmu a pisklęta same szukają sobie owadów i innych bezkręgowców. Na początku lipca młode się usamodzielniają a samica szuka sobie nowego małżonka, który także ją zaraz opuści.
Od Wieszcza do Natury 2000
Na polanach i w dolinach rzecznych Puszczy Białowieskiej derkacz jest ciągle ptakiem stosunkowo licznym, chociaż może nie aż tak pospolitym, jak za czasów młodości Adama Mickiewicza. Niestety jego los jest bardzo niepewny, gdyż puszczańskie łąki szybko zarastają, a na polanach osadniczych przybywa nowych domów. Nie tylko derkacze cierpią z tego powodu. Jeszcze jakieś 10 lat temu na Polanie Białowieskiej gniazdowało 25 par bociana białego, dzisiaj pozostało tylko około pięciu. W tym roku na pewno jeszcze usłyszymy wiele derkaczy, ale kto wie, co będzie za kilka lat. Może i da się żyć bez bocianów i derkaczy, ale będzie to smutny czas, kiedy o wieczornych koncertach będziemy mogli poczytać jedynie w „Panu Tadeuszu” …
W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;
Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty,
Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki,
Już mu z dala wtórują z bagien basem bąki,
Już bekasy do góry porwawszy się wiją
I bekając raz po raz jak w bębenki biją.
(Księga VIII, Zajazd)