Albert I (1848-1922) |
Książę Monako, Albert I z dynastii Grimaldi, był ostatnim uczestnikiem wielkich łowów, organizowanych w Puszczy Białowieskiej za czasów carskich. Polowanie to odbyło się w ostatnich dniach stycznia 1913 roku.
Książę Albert I przyjechał do Puszczy na zaproszenia cara. Towarzyszyli mu: stały adiutant Henri Bourée, lekarz osobisty dr. Loüet oraz kilka innych osób. Z ramienia gubernatora Warszawy, Gieorgija Skałona, przyjechał do Białowieży także Wacław Mariewski – przedstawiciel zarządu kolei nadwiślańskich.
Pociąg z gośćmi dotarł na miejsce 29 stycznia w godzinach porannych. Na dworcu kolejowym powitali ich: radca stanu Mitrofan Golenko, pełniący stanowisko zarządcy Puszczy Białowieskiej, Józef Newerly – zarządca polowań oraz Otto Renke – zarządca pałacu cesarskiego.
Łowy trwały nieprzerwanie od 29 do 31 stycznia. Pierwszego dnia do Puszczy wyjechano po południu. Polowanie odbyło się przy 18-stopniowym mrozie, bez naganki. Jego efekt okazal się pomyślny. Dostojny gość ubił żubra i jelenia, jego adiutant Bourée jelenia, W. Mariewski dwa jelenie i dzika, a dr Loüet dzika. Śniadanie uczestnicy łowów spożyli w przerwie polowania, w specjalnym pawilonie. Wiedząc o całkowitej abstynencji najważniejszego gościa, alkoholu nie podawano. Książę, jako zapalony myśliwy, zachwycał się obfitością puszczańskiego zwierzostanu, nie krył też swego podziwu dla samej Puszczy.
Drugiego dnia łowów w pałacu pozostał dr Loüet. Postanowił on pomierzyć i sfotografować trofea z pierwszego dnia polowania. Książę Albert tym razem ustrzelił żubra, jelenia i potężnego dzika, W. Mariewski dwa jelenie i dzika, a adiutant Bourée jelenia.
Trzeciego dnia wyjazd do Puszczy nieco się przeciągnął, gdyż kierownicy miejscowej administracji postanowili zapoznać gości z białowieskim pałacem – jesienną rezydencją łowiecką ostatniego cesarza imperium rosyjskiego. Książę z ciekawością wypytywał o różne detale i szczegóły. Po zakończeniu zwiedzania gości zaproszono na śniadanie. Podano na nie między innymi polędwicę z żubra, upolowanego przez księcia. Do Puszczy wyjechano około południa. Tym razem książę położył celnymi strzałami dwa kapitalne jelenie, W. Mariewski zdołał ustrzelić tylko dzika. Dr Loüet natomiast postrzelił daniela, ale ten umknął w puszczański gąszcz. Służba łowiecka odszukała go dopiero następnego dnia, już po wyjeździe polujących.
Po powrocie z Puszczy i krótkim odpoczynku, dostojni goście zostali zaproszeni na pożegnalny obiad. Po jego zakończeniu książę Albert podziękował za wspaniałe przyjęcie w Białowieży. Powiedział, że chętnie będzie wracać wspomnieniami do przepięknej Puszczy Białowieskiej. Jej gospodarzom wręczył wysokie odznaczenia. Zarządca Puszczy zrewanżował się księciu albumem z pięknymi widokami Puszczy Białowieskiej. Wraz z żoną zaprosił też gościa na wieczór do swojej siedziby, na prywatne przyjęcie. Następnego dnia książę wysłał do cesarza Mikołaja II telegram z podziękowaniami za okazaną mu w Białowieży gościnność.
Do Warszawy dostojny gość przyjechał 1 lutego. Przebywał tutaj kilka dni. Podejmowany był przez miejscową arystokrację. Z Warszawy wyjechał 5 lutego. W ślad za księciem, do Monako wysłano zdobyte przez niego trofea: skóry i kości dwóch żubrów, czterech jeleni i jednego dzika. (Oprac. Piotr Bajko)